Data publikacji: 2020-09-02
Oryginalny tytuł wiadomości prasowej: Szkolimy nawet 4 tys. menedżerów rocznie
Kategoria: Praca, BIZNES
Z Arturem Czarneckim, Learning Leaderem z McDonald’s Polska, rozmawiamy o tym, jakie wyzwania postawił przed nami koronawirus w obszarze szkoleń i rozwoju.
Kto może zostać menedżerem w McDonald’s i w jaki sposób firma wspiera rozwój takiej osoby? Co pandemia zmieniła w systemie szkoleniowym tej organizacji? Na te i inne pytania odpowiada Artur Czarnecki, Learning Leader z McDonald’s Polska.
Kiedy myślisz o rozwoju, McDonald’s nie jest pierwszą firmą, która przychodzi ci do głowy. Ale wasz raport „Skills for life” pokazał, że można się u was nauczyć bardzo dużo.
Artur Czarnecki: Rzeczywiście, dajemy tytułowe umiejętności na całe życie. Szkolimy pracowników w taki sposób, że mogą się świetnie odnaleźć w pracy w McDonald’s i oczywiście chcemy, żeby jak najdłużej z nami zostawali, jak najdłużej widzieli możliwości rozwoju w ramach firmy. Natomiast wszystko to, czego uczymy, np. jak być efektywniejszym, jak kierować sobą w emocjach, jak się dobrze komunikować, to przydaje się każdemu, i zawodowo, i prywatnie.
Czyli można przyjść do was bez żadnego doświadczenia i stać się menedżerem z prawdziwego zdarzenia?
ACz: Zaczynamy od szkolenia w restauracji. Jesteśmy dość mocno nastawieni na procedury, więc początkowy instruktaż jest prosty, bardzo szybko jesteśmy w stanie nauczyć samodzielnego funkcjonowania na różnych stanowiskach. Jednocześnie pokazujemy szerszy kontekst, żeby pracownik od początku rozumiał, jakie to ma przełożenie na gościa, dlaczego pewne rzeczy robimy w określony sposób. Dla każdego kolejnego poziomu rozwoju mamy określoną ścieżkę szkoleniową i w efekcie… w trakcie naszych warsztatów szkolimy 4000 menedżerów rocznie.
Możesz powiedzieć o tym nieco więcej?
ACz: Pracujemy w oparciu o znany model 10-20-70 i w miarę rozwoju pracownika profil zapewnianych przez nas szkoleń się zmienia. Już od poziomu instruktora (to pierwsze stanowisko, na które można awansować z pracownika restauracji) budujemy umiejętności menedżerskie. Wiemy, że nasi ludzie muszą mieć rozwinięte kompetencje funkcyjne, aby czuli się dobrze w swojej roli, ale te buduje się głównie w bieżącej pracy w restauracji. Z kolei kompetencje przywódcze, a w ramach naszego modelu wyodrębniliśmy ich cztery, zaszczepiamy w ramach szkoleń, aby później praktykować je w restauracji. Mamy multimedialną bibliotekę szkoleniową, platformę e-learningową, ale najważniejsze jest to, że budujemy takie środowisko pracy, które wspiera rozwój.
W jaki sposób?
ACz: Każdy z menedżerów ma indywidualnego opiekuna, pewnego rodzaju przewodnika w rozwoju. Ich wspólnym zadaniem jest przejście przez ścieżkę przeznaczoną dla każdej funkcji. Na każdym poziomie mamy opracowane podręczniki, zarówno dla pracownika, jak i opiekuna. Wspólnie przepracowują materiał i dbają o to, żeby wiedzę z warsztatów stosować później w praktyce. Nad programami pracujemy we współpracy z wszystkimi działami, dzięki temu mają realne przełożenie na biznes.
A doświadczeni menedżerowie? Dla nich również macie ofertę?
ACz: Jasne. Korzystamy z możliwości, które mamy jako międzynarodowa organizacja. Początkowo szkolenia zapewniamy lokalnie, ale od poziomu doświadczonego kierownika pracownicy mogą również brać udział w zajęciach w ramach tzw. Hamburger University. Mamy siedem ośrodków szkoleniowych na całym świecie, w Europie zlokalizowane są w Monachium i Londynie. Tworząc wszystkie programy, współpracujemy z globalnymi ekspertami rynku szkoleń i coachingu. Warto też wspomnieć, że w zeszłym roku, dzięki globalnemu grantowi, mieliśmy dodatkowy milion dolarów, m.in. na uruchomienie studiów dualnych we współpracy z Akademią Leona Koźmińskiego. Dotacja dała kilkudziesięciu osobom unikatową możliwość zdobycia w ramach organizacji wyższego wykształcenia i połączenia wiedzy akademickiej z pełnym wykorzystaniem jej w biznesie.
Pandemia ograniczyła możliwości przemieszczania czy gromadzenia się. Jak bardzo wpłynęło to na dostępność waszych programów?
ACz: Bezpieczeństwo jest dla nas priorytetem, więc już w marcu zawiesiliśmy wszelkie warsztaty. To oczywiście nie znaczy, że zapomnieliśmy o rozwoju. W dostosowaniu się do zmienionych warunków bardzo pomogło nam to, że już wcześniej korzystaliśmy z dostępnych technologii online. Od lat część szkoleń prowadzimy w formie wirtualnej. Przy blisko 450 restauracjach to pozwala nam szybko przekazywać wiedzę. Po raz pierwszy jednak musieliśmy polegać wyłącznie na takim rozwiązaniu. Szybko dostosowaliśmy treści do nowej formuły i kolejnych menedżerów szkolimy zdalnie.
To było duże wyzwanie?
ACz: Na pewno doświadczenie w czasie warsztatów wirtualnych jest inne. Pamiętajmy, że pracują z nami różni ludzie, także tacy, którzy nie są obeznani z technologią. Rozwiązania, które wykorzystujemy, muszą być intuicyjne, bazujemy też na wcześniejszych doświadczeniach. Dzięki temu, że szkolimy na dużą skalę, w każdej restauracji mamy osoby, które mogą wspierać tych, którzy po raz pierwszy mają styczność ze szkoleniami w formule wirtualnej. Doszliśmy do momentu, w którym wiele potrafimy zasymulować – nawet oddychania możemy uczyć przez internet.
Kiedy będzie można bezpiecznie wrócić do sali, zrezygnujecie z technologii?
ACz: Na pewno nie! Biznes restauracyjny jest dynamiczny, a przy wielkości systemu McDonald’s technologie nie tylko dają nam efekt skali, ale też pozwalają bardzo szybko reagować na zmiany. W jednym momencie możemy dotrzeć do wszystkich lokalizacji w Polsce. Widzimy też, że dla dużej części naszego zespołu taka forma jest po prostu atrakcyjna. Wśród naszych rozwiązań mamy np. symulację zmiany – takie restauracyjne Simsy – w zgrywalizowanej formie dajemy możliwość doświadczenia wyzwań, z którymi zmaga się szef zmiany. Multimedialna zabawa angażuje, pozwala pokazać realia i bezpiecznie wchodzić w interakcje. Tego nie da żaden podręcznik.
źródło: Biuro Prasowe
Załączniki:
Hashtagi: #Praca #BIZNES